Przez dekady za prawdziwą świątynię konsumpcjonizmu uchodziło centrum handlowe. Gdynia i inne polskie miasta znacznie później dołączyły do tego trendu. Współczesne sklepy wielkopowierzchniowe zetknęły się z kryzysem, jakiego branża nie notowała od lat. Jakie są możliwe scenariusze na czas po pandemii?
Spis Treści
Rodzinne wyprawy nie tylko na zakupy
Kryzys, związany z pandemią koronawirusa dotknął wszystkie branże. Nie oszczędził miejsc lubianych, a nawet legendarnych centrów handlowych. Niektórzy analitycy zapowiadali schyłek tradycyjnych zakupów. Inni twierdzili, że wielu najemców nie będzie stać na przestrzeń w centrum handlowym. Miejsce sklepów miałyby w tego typu przestrzeniach zająć biura, mieszkania czy magazyny. Najwięcej osób przewidywało, że kryzys wzmocni centrum handlowe. Gdynia oraz pozostałe duże miasta to skupiska mieszkańców i turystów. Wielu z nich nie wyobraża sobie innego scenariusza na rodzinne zakupy jak wyprawa do dużego sklepu. Zwłaszcza że przy okazji można zahaczyć o przestrzeń rozrywkową lub gastronomiczną.
Widmo bankructwa nadal odległe
W krajach rozwiniętych złote czasy centrów handlowych przypadły na trzy ostatnie dekady ubiegłego wieku. W tym samym czasie w Polsce przestrzenie handlowe tego typu jeszcze nie funkcjonowały. Zaliczyliśmy znacznie późniejszy start, więc różnego typy mody, związane z centrum handlowym mają u nas mniejszą siłę rażenia. W Stanach Zjednoczonych trwają rozmowy Jeffa Bezosa z popularną siecią centrów handlowych. Bardzo możliwe, że charakterystyczne obiekty już wkrótce zmienią się w centra logistyczne Amazona. Duże, zachodnie sieci mocno odczuły konkurencję zakupów online. W Polsce ta tendencja nie jest zbyt silna. Tradycyjny handel ma się dobrze, co pokazuje niejedno centrum handlowe w Gdyni.
Ubogi sąsiad giganta
Jedną z ciekawych tendencji, jakie można zauważyć w Polsce, jest coraz większa ilość małych podmiotów, które chcą zdobyć centrum handlowe. Gdynia i inne miasta stawiają na szeroką współpracę, która obejmuje nie tylko duże sieciówki, ale także przedstawicieli lokalnego handlu. Widać to chociażby po rosnącej liczbie polskich butików modowych, stanowiących doskonałą alternatywę dla marek zachodnich. Taka strategia wydaje się trafiona, ponieważ wielu klientów może zechcieć odwiedzić galerie po to, by doświadczyć czegoś wyjątkowego. Lokalna marka jest dla nich atutem, zwłaszcza jeśli poznali się na jej jakości.
Handel hybrydowy
Mimo, że liczba prognoz, dotyczących handlu jest ogromna, w jednym analitycy zdają się być zgodni. Firmom, które zlekceważą Internet, trudno będzie utrzymać się na rynku. Lockdown spowodował znaczne spadki w obrotach tradycyjnych miejsc jak centrum handlowe w Gdyni. Nie można wykluczać, że część obostrzeń będzie co jakiś czas wracać. Na takie zagrożenia tradycyjny handel nie jest odporny. Dobrym ruchem są działania hybrydowe, czyli współpraca z e-commerce. Klienci przed zakupem wielu produktów nadal chcą je obejrzeć, przymierzyć, dotknąć. Taką możliwość daje tylko sklep stacjonarny. W punkcie handlowym można więc zamawiać, kupować lub odbierać konkretne rzeczy.
Centra handlowe na dobre zadomowiły się w przestrzeni miejskiej. Nic nie wskazuje na to, że miałyby z niej zniknąć. Bardzo możliwe, że miejsce wielkich sieciówek zajmą pracownie i np. niewielkie showroomy, ale to tylko jedna z opcji, o jakich się mówi. Z pewnością konsumentów czeka jeszcze wiele niespodzianek.